Czas mijał. Mijał
nieubłaganie.
Zaczęłam uczyć
się kłusować, pamiętam, jak na początku mnie telepało. Myślałam
sobie „O kurczę, jak oni mogą się na tym koniu utrzymać?!”.
Teraz z tego mogę sobie boki zrywać, ale naprawdę tak było. No
cóż, nie ukrywam, że z czasem szło mi coraz lepiej. Stosunkowo
szybko nauczyłam się anglezować (1), co jest w zasadzie kluczem.
Cotygodniowe
półgodzinne jazdy na lonży – tak bardzo je polubiłam, że
czułam wielki żal, gdy się kończyły. Pokochałam jazdę konną.
Pokochałam zapach siana, tętent kopyt i widok końskich uszu.
Pokochałam to uczucie siedzenia w siodle i trzymania wodzy,
wczuwania się w ruchy konia. Bo jazda konna to nie jest tylko
siedzenie na koniu...
(rozpoczęcie
wykładu)
Jest to niezwykły
sport, pod każdym względem. Przede wszystkim wymaga zrozumienia
zwierzęcia, aby z nim dobrze współpracować. Wyobraźcie sobie
konia, który nie słucha, jest uparty oraz jeźdźca, który nie
wie, co z nim zrobić i nie jest stanowczy. Kompletny brak więzi
między nimi. Nie ma zrozumienia – nie ma jazdy. Dlatego tak ważne
jest, aby zrozumieć zwierzę, to, co ono czuje i myśli.
A potem
prawidłowo nim sterować.
Jako jeździec
trzeba być delikatnym, ale również stanowczym. Zdarzają się
niezwykle uparte konie, którym trzeba pokazać, kto tu rządzi.
Wymaga to również niezwykłej cierpliwości i upartości do dążenia
do celu.
Z koniem
komunikujemy się inaczej niż ludźmi. Gdy chcemy przekazać, aby
człowiek szedł – mówimy: „idź”. W jeździe konnej nie
działa to tak łatwo. Aby „ruszyć” konia z miejsca, należy
przycisnąć łydki do jego boku. Aby go zatrzymać, musimy
przerzucić ciężar ciała do tyłu i pociągnąć lekko za wodze. I
tak dalej.
Poza tym jako
jeździec trzeba być wysportowanym. Uwierzcie mi, jazda niesamowicie
ćwiczy łydki, uda, biodra i plecy. Bo jak tu wytrwać w siodle, nie
trzymając się konia (łydkami)?
Jazda konna łączy
się także z wieloma innymi czynnościami. Koń, z którym
współpracujemy, jest żywym stworzeniem, to nie zabawka. On też
musi jeść, pić, spać, być czysty, jemu też ma być wygodnie i
komfortowo. Więc trzeba się nim zaopiekować. Przed jazdą czyścimy
i siodłamy konia, aby i nam, i jemu dobrze się pracowało.
Osobiście z początku dostawałam „gotowe” konie, wyczyszczone i
osiodłane. Ale potem, kiedy byłam już bardziej zaawansowana,
musiałam się tego wszystkiego nauczyć, i sama oporządzałam konia
do jazdy.
(zakończenie
wykładu)
* * *
(1) anglezowanie - rytmiczne unoszenie się jeźdźca podczas kłusa w rytm jego ruchów.
(1) anglezowanie - rytmiczne unoszenie się jeźdźca podczas kłusa w rytm jego ruchów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz