"Białe cierpienie"
Siedzę sam w cichym domu
opuszczonym
I nie wiem, gdzie są wszyscy
Na ziemi ślady krwi
mojej krwi
która spływając z ran
upamiętniła wszystko
co mi zrobili
Nie mam jedzenia ani wody
jest mi gorąco
i piana kapie z pyska
Słabnę coraz bardziej
Kiedy pomyślę o nich
oczy krwią mi napływają
Żaden czyn nie jest w stanie
dorównać temu, co mi zrobili...
Bili, tak okrutnie
Jeszcze czuję ten straszny ból
Głodzili, czasem nawet
nie umiałem się podnieść
A teraz, po tym wszystkim
odeszli i zostawili mnie,
umierającego.
Powoli tracę siły
gorączka się wzmaga
razem z bólem, nie tylko ran
ale i serca
Już więcej nie wstanę,
już odchodzę
Nareszcie cierpienia się kończą,
Boże!
Nareszcie...
* * *
Wiersz jest mojego autorstwa.
Arthemis
Jest dobrze, ale ogólnie tekst jest trochę creepy
OdpowiedzUsuńRaczej nie powinno Cię to razić, Shiro :-p
UsuńTy zła
UsuńMyślę, że podmiotem lirycznym jest jakieś zwierzę, najprawdopodobniej koń skrzywdzony przez człowieka.
OdpowiedzUsuńPisząc, myślałam akurat o psie, ale to właściwie nie ma znaczenia ;-)
UsuńHa! Tak myślałam
Usuń