niedziela, 20 grudnia 2015

                                            Dowód niewinności #2
Triva przez chwilę stała w miejscu oszołomiona. Do chaty wbiegli Nezumi z Ruką. Zdyszani spytali tylko czy nic jej nie jest, po czym podnieśli z ziemi chłopaka i rzucili go z powrotem na wyścielone skórami łoże.
-Co teraz? Spytał drżącym głosem Nezumi. Pierwszy raz od dłuższego czasu widać było, że się boi.
Nastała głucha cisza. Triva podeszła do czarnowłosego chłopaka mówiąc:
-Kiedy weszłam do izby twierdził, że jest niewinny. Ktoś go wrobił.
-I ty mu wierzysz?! Odparł już teraz ten stary, ,,zgredowaty" chłopak.
Triva nic nie mówiąc spuściła swoje oczy.
-Rób zresztą co chcesz. Powiedział Nezumi poirytownay jej zachowaniem, po czym wyszedł z chaty trzaskając za sobą drzwiami.
Jasnowłosa wciąż stała w bezruchu ze spuszczoną głową. Kiedy uniosła wzrok spostrzegła, że w kącie wciąż stała Ruka.
-Przy drzwiach postawimy straż, ale przypominam ci, że to ty pełnisz za niego odpowiedzialność.
Udała się w stronę drzwi w ślad za Nezumim.
                                                         ***
Minęło kilka dni zanim chłopak zaczął wykazywać się jakimikolwiek oznakami życia. Miejscowy grabarz wciąż zacierał ręce na myśl o kolejnej robocie i widoczny był jego zawód na wieść, że chłopak zaczął się wybudzać. Jasnowłosa jako pierwsza dowiedziała się o jego wybudzeniu. Przynajmniej tak na początku sądziła. Jak szybko mogła pobiegła do chaty aby wyciągnąć od niego jakiekolwiek informacje. Kiedy dotarła na miejsce, byli tam już niebieskooki wraz z Ruką i Korą. Nic nie mówiąc usiadła przy nich i zaczęła wsłuchiwać się w kazania Nezumiego.
-Zacznijmy od początku. Twierdzisz, że ktoś napadł na twoją wioskę, wybił ludność, a kiedy przyszedł czas na ciebie to cię oszczędzili? Zapytał z trwogą w głosie Nezumi.
-Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale tak. Chociaż lepsza byłaby już chyba śmierć... Odparł ze łzami w oczach chłopak.
Nagle głos zabrała Ruka.
-Więc oszczędzili cię po to, aby obrzucić cię zarzutami? Spytała.
Chłopak lekko pokiwał głową na znak odpowiedzi.
-To brzmi niedorzecznie! Stwierdził czarnowłosy.
Tłumaczący się chłopak nic przez chwilę nie mówił. Oparł się o poduszkę i wpatrywał się w sufit. Po chwili z kieszeni kamizelki wyjął porwany skrawek czarnego materiału. Podał go Nezumiemu bez słowa.
-Co to jest? Spytał z zdziwieniem.
Nie usłyszał odpowiedzi. Rozpostarł skrawek. Jego źrenice gwałtownie się powiększyły a twarz przybrała bladszego koloru. Triva patrzała na niego ze zdziwieniem.
-Coś nie tak? Spytała.
-Heritrowie...
Głos zamarł jej w gardle. Wszyscy dobrze ich znali. Miejscowi najeźdźcy, do tej pory niepokonani. Palili całe osady i dokonywali licznych mordów. Cała sprawa nabrała sensu. Widocznie chłopak mówił prawdę, nie miał z tym nic wspólnego.

#Moonie

2 komentarze:

  1. Brawo, zjebałaś bloggera! Spróbuję to naprawić... ^.^ nie martw się każdemu się zdarza

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo, Ewciu! Jak to mówi ks. Szota - Wspaniale! :D

    OdpowiedzUsuń