wtorek, 8 grudnia 2015

Dowód niewinności #1

Piękne słońce malowało się w dolinie Yari. Niebo zachodziło pięknymi odcieniami fioletowych barw. Złote kwiaty drzew zaczęły zwijać się w pąki. Ciszę mącił tylko jeden odgłos: dźwięk rogów łowieckich.
                                                         ***
Ciepły letni dzień. Przez las przedzierały się dwie postacie. Jedna z nich wysoki, szczupły chłopak o kruczoczarnych włosach i niebieskich oczach. Druga dziewczyna, o jasnych, długich włosach. Oboje biegli ile sił w nogach prześcigając się co chwilę.
-Nigdy mnie nie dogonisz! Powtarzała w kółko jasnowłosa z radosnym uśmiechem.
-Jeszcze się przekonasz... Utwierdzał ją przy swoim chłopak.
Wciąż biegli nie oglądając się za siebie. Wkrótce las się skończył. Wokół wiły się szare pasma górskie. W kierunku ich biegu widać było rozpływające się w powietrzu smugi dymu. Dobiegli do celu swego biegu. Stanęli zasapani przed wzniosłymi bramami osady.
-Mówiłam że będę pierwsza. Twierdziła dziewczyna.
-Byłem zmęczony. Bronił się niebieskooki.
Po chwili bramy się otworzyły. Słychać było wołania: Wrócili! Nezumi i Triva wrócili! Młodzi mieli już wkroczyć do środka grodu, gdy nagle usłyszeli za sobą dziwne odgłosy. Odwrócili się i dojrzeli zarys czyjejś sylwetki. Przez chwilę jeszcze się jej przyglądali. Nagle postać upadła na ziemię. Bez namysłu ruszyli w jej stronę. Dobiegli do obcego. Na jego twarzy widniały liczne zadrapania. Triva uchyliła się do nieprzytomnego.
-Jest bardzo osłabiony. Musiał wędrować po lesie przez długi czas. Zabierzmy go do osady.
-Oszalałaś?! Odrzekł chłopak. Nie wiemy kim jest, a jeśli nas pozabija?!
Jasnowłosa popatrzała na Nezumiego maślanymi oczkami.
-Niech ci będzie, ale jeśli przyjdzie co do czego, ty za niego odpowiesz. Odrzekł.
Stwierdzili, że sami go nie uniosą i wrócili po pomoc. Wkrótce obcy znalazł się w jednej z drewnianych chat. Przez cały czas czuwała przy nim Triva. W pewnym momencie do chaty wbiegła Yashiro wraz z Drackiem, osadowym leczniczym. Yashiro czarnowłosa, szczupła i wysoka dziewczyna. Miejscowa łowczyni. Draco dosyć niski, jasne włosy o niebieskawym połysku. Piegowata twarz.
-Słyszałam, że kogoś przyprowadzono. Obudził się już?
Triva pokiwała tylko przecząco głową. Yashiro ciut zawiedziona zaczęła przechadzać się po izbie, a jasnowłosy zaczął sporządzać swoje ,,czary mary". Twarz nieprzytomnego chłopaka była strasznie blada. Miał on czarne włosy z rzadkimi, jaśniejszymi pasmami. Czasem usłyszeć można było jego wołania przez sen. Miał silną gorączkę. Wkrótce Trivie znudziło się czuwanie nad obcym. Wstała z krzesła po czym skierowała się ku wyjścia. Nagle w progu stanęła zdyszana Kora. Szczupła dziewczyna o wilczym ogonie i uszach.
-Jesteś nam w tej chwili potrzebna! Zawołała.
Nie czekając na odpowiedź, przekręciła tylko oczami i złapała jasnowłosą za rękę.
                                                         ***
Triva wciąż wypytywała Korę o to co właściwie się stało, lecz niczego się nie dowiedziała. Wkrótce dobiegły do tłumu ludzi. Obie szybkimi ruchami odgarnęły zgromadzonych, po czym ich oczom ukazał się kłócący z jakimś mężczyzną Nezumi. Nie czekająca na nic Triva podeszła do niego i ujrzała ogromny zastęp uzbrojonych po zęby żołnierzy. Nie wiedziała o co chodzi. Wsłuchała się w kłótnię czarnowłosego. Po chwili stwierdziła, że chodzi o chłopaka którego znaleźli.
-Nikogo tu nie znajdziecie! Krzyknęła.
-Dziękuję, że wreszcie zechciałaś tu przyjść! Odrzekł Nezumi. Właśnie tłumaczyłem panu, że zaszła jakaś pomyłka.
Spojrzał dzikim wzrokiem na mężczyznę.
-Pomyłka?! Ścigamy go od kilku miesiącu i wciąż nam ucieka! Ostatni donos zgłasza, że widziano go w tej okolicy, a jeśli dobrze mniemam to nie ma tu innej osady!
Nagle do akcji wkroczyła Ruka. Jej długie brązowe włosy z ciemnymi pasmami powiewały na wietrze. Miała intensywnie zielonkawe oczy z brązowawymi plamkami na źrenicach. Wyszła spośród ludności i rozpoczęła rozmowę.
-Jeśli mówimy, że nikogo tu nie znajdziecie to tak jest! Jeżeli jednak nam nie wierzysz to sam się przekonaj!
Jego temperament gwałtownie ostygł i nic nie odpowiedział. Po chwili pożegnał się z grupką i mrucząc coś pod nosem opuścił osadę. Nagle Triva rozpoczęła atakować Nezumiego.
-O co mu chodziło i dlaczego go poszukują?!
-Mówiłem ci, że jego przyjęcie było złym pomysłem! I co?! Twierdził, że podkradł się pewnej nocy do ich wioski i wymordował mieszkańców!
Dziewczyna stanęła niczym wryta w ziemię. Nie mogło dotrzeć do niej to co zrobiła: wpuściła do grodu zabójcę. Nic nie odpowiadając ruszyła pędem w kierunku chaty w której dotychczas leżał. Przez głowę przelatywały jej setki czarnych scenariuszy dotyczących ich dalszego losu. Wbiegła do domku, lecz łoże w którym leżał chłopak stało puste.
                                                           ***
Nie wiedziała co robić. Czuła się odpowiedzialna za całą sytuacje. Miała skierować się do wyjścia, gdy nagle zauważyła obcego. Stał w cieniu przy oknie i się jej przypatrywał. Po chwili ruszył powoli w jej stronę.
-Nic nie zrobiłem, przysięgam. Widziałem żołnierzy. Słyszałem co wam powiedzieli, ale to nie prawda. Wrobili mnie uwierz mi!
Kiedy stał tuż przy niej, nogi zaczęły pod nim drgać. Zgięły się i padł na ziemię z osłabienia.

#Moonie

2 komentarze:

  1. Nareszcie Moonie, myślałam, że Ci łeb urwę

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewciu, wspaniale! Podoba mi się Twoja narracja, nie za szybka, nie z wolna... Po prostu idealna!

    OdpowiedzUsuń