Wilk szybko zdrowiał. Natura od małego
obdarzyła go niezwykłą odpornością i wytrzymałością,
niezbędną do życia w puszczy. Dlatego jego rany szybko goiły się,
a pielęgnowany przez Jacka – z czasem doszedł w końcu do siebie.
Nie wracał już do przeszłości. Nie
myślał o tym wszystkim, co wzbudzało w nim wściekłość.
Zapomniał o Dicku, ciasnej klatce i walkach, lecz nadal pamiętał
to, co kochał najbardziej, nadal tego pragnął. Pragnął wolności
i dzikości, która czyniła go szczęśliwym.
Zszarpane nerwy wilka, jego zraniona
duma i godność odradzały się. Wyzbył się warczenia na każdego
człowieka, złowieszczego jeżenia sierści i kładzenia uszu.
Wszystko to minęło, przepadło, skończyło się. Rzeczy, które
kijem i klatką wbili mu do głowy źli ludzie, teraz nie miały dla
niego znaczenia, nie były mu potrzebne. Nikt go już nie dręczył,
on sam nie cierpiał – więc nie musiał bronić się i walczyć.
***
Z czasem wilk wydobrzał na tyle, że
za poradą panny Grande Jack postanowił pewnego dnia wypuścić go
na wolność. Już rano przyszedł do niego i zawiązał mu luźno na
szyi linkę. Wilk wiedział już, że chłopak nie ma złych
zamiarów. Był mądry i uczył się szybko, i choć kij i klatka
wpoiły mu przekonanie, że ludzie są źli, dość łatwo przyszło
zwierzęciu zaufanie Jackowi.
Chłopak wyprowadził Ortrosa daleko za
miasto, daleko od ludzi. Zaciekawiony wilk rozejrzał się wokoło.
Była już wiosna, większość śniegu stopniała, odsłaniając
zielone połacie krótkiej trawy, krzewinek i krzaczków. Niedaleko
wilk zobaczył gęstą, tajemniczą puszczę. Wyrwał się nagle ku
niej, przepełniony dziwnym uczuciem nadziei i radości.
Jack nie przetrzymywał dłużej
zwierzęcia. Szybko zdjął mu linkę z szyi i spojrzał z radością
na niego. W jego oczach pojawiły się łzy, kiedy wilk popatrzył na
niego mądrymi oczyma, w których migotało zdumienie.
- Biegnij wilku – powiedział cicho –
Na ciebie już czas...
Nagle wykonał dziwny gest, jakby
chciał się zamachnąć. Nieco zdezorientowany wilk odskoczył i
odbiegł kilka metrów, wciąż patrząc wyczekująco na Jacka. Ale
naraz zdał sobie sprawę, że jest wolny. Nikt go nie trzymał.
Spojrzał w kierunku lasu.
- Biegnij! Wracaj do swego domu! -
krzyknął głośno chłopak, odganiając zwierzę.
Wilk znów odbiegł, nadal spoglądając na
niego, lecz wolność kusiła go bardziej, niż więź z człowiekiem.
Ta druga nie zdążyła się jeszcze rozwinąć i była ledwie
rozpoznawalna, natomiast uczucie szczęścia dzięki wolności było
czymś zakodowanym w podświadomości nie tylko jego, ale i
wszystkich wilków.
Serce zabiło mu mocniej, postawił
uszy. Puszcza, jego dom, nęciła, intrygowała go i napawała
szczęściem. I nagle – wiedział, co robić.
Ostatni raz spojrzał na Jacka. Chłopak
dojrzał w nich wdzięczność, jakby wilk dziękował mu za
wszystko, co zrobił. Patrzał teraz nie na zhańbione, udręczone
zwierzę, lecz na pięknego, dumnego wilka. Prawdziwego, dzikiego
wilka, który teraz żegnał się z nim...
Zwierzę odwróciło się w kierunku
puszczy. Jego szaro-ruda sierść powiewała na wietrze.
A potem zaczęło biec, biec w kierunku
jego domu. Jack patrzył za nim, myśląc: „Żegnaj, wilku. Żegnaj
i bądź szczęśliwy!”.
Jego smukła sylwetka zmniejszała się
coraz bardziej, aż nagle znikła - w gęstej, tajemniczej i dzikiej
puszczy.
Ola jestem dumna... Jeśli jest to koniec seri to zacznij kolejną
OdpowiedzUsuńO,to już przedostatnia część... Jestem ciekawa końca. :)
OdpowiedzUsuń