niedziela, 6 grudnia 2015

Krew wolności #14

Wilk szybko zdrowiał. Natura od małego obdarzyła go niezwykłą odpornością i wytrzymałością, niezbędną do życia w puszczy. Dlatego jego rany szybko goiły się, a pielęgnowany przez Jacka – z czasem doszedł w końcu do siebie.

Nie wracał już do przeszłości. Nie myślał o tym wszystkim, co wzbudzało w nim wściekłość. Zapomniał o Dicku, ciasnej klatce i walkach, lecz nadal pamiętał to, co kochał najbardziej, nadal tego pragnął. Pragnął wolności i dzikości, która czyniła go szczęśliwym.

Zszarpane nerwy wilka, jego zraniona duma i godność odradzały się. Wyzbył się warczenia na każdego człowieka, złowieszczego jeżenia sierści i kładzenia uszu. Wszystko to minęło, przepadło, skończyło się. Rzeczy, które kijem i klatką wbili mu do głowy źli ludzie, teraz nie miały dla niego znaczenia, nie były mu potrzebne. Nikt go już nie dręczył, on sam nie cierpiał – więc nie musiał bronić się i walczyć.

***

Z czasem wilk wydobrzał na tyle, że za poradą panny Grande Jack postanowił pewnego dnia wypuścić go na wolność. Już rano przyszedł do niego i zawiązał mu luźno na szyi linkę. Wilk wiedział już, że chłopak nie ma złych zamiarów. Był mądry i uczył się szybko, i choć kij i klatka wpoiły mu przekonanie, że ludzie są źli, dość łatwo przyszło zwierzęciu zaufanie Jackowi.

Chłopak wyprowadził Ortrosa daleko za miasto, daleko od ludzi. Zaciekawiony wilk rozejrzał się wokoło. Była już wiosna, większość śniegu stopniała, odsłaniając zielone połacie krótkiej trawy, krzewinek i krzaczków. Niedaleko wilk zobaczył gęstą, tajemniczą puszczę. Wyrwał się nagle ku niej, przepełniony dziwnym uczuciem nadziei i radości.

Jack nie przetrzymywał dłużej zwierzęcia. Szybko zdjął mu linkę z szyi i spojrzał z radością na niego. W jego oczach pojawiły się łzy, kiedy wilk popatrzył na niego mądrymi oczyma, w których migotało zdumienie.

- Biegnij wilku – powiedział cicho – Na ciebie już czas...

Nagle wykonał dziwny gest, jakby chciał się zamachnąć. Nieco zdezorientowany wilk odskoczył i odbiegł kilka metrów, wciąż patrząc wyczekująco na Jacka. Ale naraz zdał sobie sprawę, że jest wolny. Nikt go nie trzymał. Spojrzał w kierunku lasu.

- Biegnij! Wracaj do swego domu! - krzyknął głośno chłopak, odganiając zwierzę.

Wilk znów odbiegł, nadal spoglądając na niego, lecz wolność kusiła go bardziej, niż więź z człowiekiem. Ta druga nie zdążyła się jeszcze rozwinąć i była ledwie rozpoznawalna, natomiast uczucie szczęścia dzięki wolności było czymś zakodowanym w podświadomości nie tylko jego, ale i wszystkich wilków.

Serce zabiło mu mocniej, postawił uszy. Puszcza, jego dom, nęciła, intrygowała go i napawała szczęściem. I nagle – wiedział, co robić.

Ostatni raz spojrzał na Jacka. Chłopak dojrzał w nich wdzięczność, jakby wilk dziękował mu za wszystko, co zrobił. Patrzał teraz nie na zhańbione, udręczone zwierzę, lecz na pięknego, dumnego wilka. Prawdziwego, dzikiego wilka, który teraz żegnał się z nim...

Zwierzę odwróciło się w kierunku puszczy. Jego szaro-ruda sierść powiewała na wietrze.

A potem zaczęło biec, biec w kierunku jego domu. Jack patrzył za nim, myśląc: „Żegnaj, wilku. Żegnaj i bądź szczęśliwy!”.

Jego smukła sylwetka zmniejszała się coraz bardziej, aż nagle znikła - w gęstej, tajemniczej i dzikiej puszczy.

2 komentarze:

  1. Ola jestem dumna... Jeśli jest to koniec seri to zacznij kolejną

    OdpowiedzUsuń
  2. O,to już przedostatnia część... Jestem ciekawa końca. :)

    OdpowiedzUsuń