Pamiętał wszystko.
Ciemny, gęsty las nietknięty stopą
człowieka – jego dom. Tu się urodził i wychował, tu spędził całe swoje
dotychczasowe życie. Ten właśnie las na Alasce był wszystkim, co miał, co
kochał. Kochał to miejsce całym swoim dzikim, wilczym sercem.
Pamiętał swoją matkę, jej ciepły język, który lizał czule
jego dawną, szczenięcą sierść. Pamiętał także swoich braci i siostry, ich
wspólną zabawę i igraszki. Pamiętał, jak uczył się żyć – polował, walczył,
szukał i wędrował. Uczył się tego, co powinien umieć każdy wilk.
Z małego, słabego szczeniaka przerodził się w silne, piękne
zwierzę. Dzikie, wolne zwierzę, niezależne od nikogo. Szary wilk czuł to. Czuł,
że jest wolny, że nikt i nic go nie ogranicza. Kiedy pędził pod wiatr na
głębokim śniegu, kiedy biegł za ofiarą przez gęsty bór, i kiedy na wysokiej
skale podczas cichej, czarnej nocy wył, wtedy czuł, że ma wszystko. Wolność,
dzikość i niezależność.
Wspominał to z bólem. Za każdym razem, gdy wizja lasów i
lodowych równin powstawała w jego umyśle, nagle zdawał sobie sprawę, że to
wszystko, co miał – już przeminęło. Wizje urywały się i przepadały w ciemność
straszliwej rzeczywistości. Wilk nie biegał już z wichrem, nie gonił stad łosi,
nie wył już na skałach. Nie miał już nic, cała wolność zniknęła, przepadła. Był
teraz daleko stamtąd, gdzieś, gdzie nie umiał się odnaleźć, gdzie wyższe istoty
przejęły nad nim władzę.
Był u ludzi.
Pamiętał dobrze, jak tutaj trafił. Pewnego dnia wyruszył z
innymi wilkami na polowanie. Była zima, zlodowaciałą ziemię pokrywał głęboki
śnieg. W całym lesie zamarło życie, zwierzęta pochowały się w kryjówkach,
drzewa zasnęły, nawet wiatr nie ośmielił się przerywać tej złowrogiej ciszy.
Jedynie to, co żyło, to kilka przemarzniętych i wychudzonych wilków,
przemierzających tropy w poszukiwaniu pożywienia. On również ostrożnie
kłusował, rozglądając się dookoła.
W pewnej chwili cała grupa zwierząt znalazła się w niedużym,
ciasnym wąwozie, który otaczały zimne skały. Było tu jeszcze ciszej i jeszcze
straszniej. Szary wilk wyczuł napięcie.
Biegli tak, a jedynym odgłosem było skrzypienie srebrzystego
śniegu i delikatne oddechy.
Nagle wilk zatrzymał się. Uszy miał postawione, ogon
wyprostowany. Jego oczy zdradzały wszystko. Wiedział, że coś za chwilę się
stanie, usłyszał bowiem złowieszczy szelest. Pozostałe wilki zatrzymały się, i
również czujne, spojrzały za nim. Patrzył w górę wąwozu. Naraz rozległ się taki
sam, straszliwy odgłos. Szary wilk cofnął się odruchowo, nie spuszczając wzroku
z górnej ściany parowu. Wśród pozostałych wilków powstał niepokój i strach, ale
żaden z nich nie zdołał się odezwać ostrzegawczo, lub chociażby ruszyć. Była to
cisza przed burzą.
Nagle wilk usłyszał rozdzierający huk. Strzał z broni palnej
przeszył powietrze i w jednej chwili uderzył z ogromną siłą w pierś jednego z
wilków. Ten padł od razu, martwy, a czerwona kałuża zabarwiła natychmiast biały
śnieg.
Ta czerwona plama była jak alarm bijący w jego głowie. Naraz
skoczył ku wyjściu z wąwozu, i biegł jak najszybciej mógł. Strach i panika
zaślepiły jego umysł i oczy, ale instynkt kazał uciekać. Wilk pędził przed
siebie, wiatr smagał mu sierść, a w uszach dzwonił odgłos wystrzału.
Nagle usłyszał za sobą kolejny strzał, i kolejny. Zaraz po
nich okropny skowyt bólu kilku wilków, przenikliwe wycie i jakieś krzyki. Przyspieszył,
widział już jaśniejące wyjście z niebezpiecznego wąwozu.
Już zbliżał się do niego, już powoli zaczęły znikać ciemne
kształty skał, kiedy naraz pojawiło się przed nim trzech potężnych mężczyzn ze
strzelbami, oszczepami i siecią rozpostartą wprost na niego.
Chciał się zatrzymać, ale nie mógł. Chciał skręcić, ale nie
miał gdzie. Siłą rozpędu wpadł prosto w sieć, próbując zahamować w ostatniej
chwili i pryskając śniegiem wokoło.
Dopiero, gdy poczuł, że sieć wokół niego się zacieśnia,
zrozumiał. Zaczął się szamotać i wyrywać, ale to tylko pogorszyło sytuację.
Znieruchomiał, z rozpaczą, a zarazem gniewem patrząc na ludzi, którzy go
trzymali. I tak był zbyt przestraszony, aby się jakkolwiek bronić. Szok i
przerażenie sparaliżowały jego ciało i umysł.
- To chyba ostatni – usłyszał niski głos.
- Wszystkie wybiliśmy na miejscu, tylko ten uciekał, ale mamy
go. - Inny człowiek pociągnął mocno sieć. Był on wysoki i barczysty, miał też
broń, która szczękała niebezpiecznie na jego pasie.
Szary wilk zobaczył teraz mężczyzn z bliska. Wszyscy mieli
surowe, groźne twarze i mocno zarysowane podbródki. Zjeżył lekko sierść.
- Te wilki, eh! - rozległ się ten sam gruby głos.
- Najlepiej będzie, kiedy wszystkie stąd znikną – rzekł
wysoki człowiek z bronią – To utrapienie dla wszystkich.
- Masz rację – powiedział inny, trzeci głos – Niby takie
spokrewnione z psami, a bliżej im do krwiożerczych bestii niż do naszych
kundli. Głupich, co prawda, ale pożytecznych.
Wszyscy trzej zaśmiali się głośno. Wilk wykorzystał okazję i
porwał się na nogi, skacząc z głuchym warknięciem na człowieka z bronią. Ten
zareagował szybko; odepchnął ciężar wilka lufą swej strzelby. Wilk upadł ciężko
na grzbiet, skamląc cicho.
- Jest dziki, jak każdy wilk. Ale coś czuję, że będzie trudny
do okiełznania. To po nim widać – stwierdził mężczyzna z bronią, patrząc z góry
na wilka, który usiłował wstać. Był mocno potłuczony, bolał go kark i cały
grzbiet.
- Raczej się nie mylisz, Bill – powiedział gruby głos, który
należał do niskiego i tęgiego mężczyzny trzymającego sieć. - Ma silny i
waleczny temperament.
- Jak możesz to stwierdzić, Dick? Dopiero go złapaliśmy.
Wygląda jak każdy inny wilk – rzekł trzeci człowiek, który dotąd się nie
odezwał. Był młody, wysoki i szczupły.
Dick popatrzył na młodego chłopaka z pogardą. Ten zląkł się
tego spojrzenia i cofnął się parę kroków. Szary wilk zauważył, że jest on
najlichszy i zapewne najsłabszy z całej trójki.
- Zamilcz, głupku! - krzyknął Dick – Nie znasz się na
wilkach. Łapię je od kilkunastu lat, więc wiem o nich o wiele więcej niż ty!
- Spokojnie, Dick – uspokoił go Bill – Nie trać sobie nerwów
na niego, będziesz miał kupę roboty z tą bestią. - Wskazał na wilka. - A Jack i
tak nigdy nie będzie umiał rozróżnić nawet samca od samicy.
Po czym dwoje mężczyzn zaśmiało się srogo. Jack stał z boku,
przyglądając się im. Szary wilk tymczasem niecierpliwił się. Śmiechy ludzi
działały na niego drażniąco. Położył uszy po sobie i warknął ostrzegawczo,
patrząc złowrogo na najsłabszego – Jacka.
- Idziemy stąd, bo nas jeszcze pozabija – rozkazał Bill i
wszyscy ruszyli w stronę ich małego obozu, który mieścił się niedaleko stąd.
Wilk przez całą tą krótką trasę szarpał się i targał, ale na próżno. W końcu
spoczął, umęczony i pozwolił się nieść. Wstąpiła w niego bezradność, czuł, że
ludzie, którzy go złapali, są wyżsi i mają władzę nad nim. Nie mógł oczywiście
wiedzieć o potędze ludzkiej, ale czuł to swoją intuicją.
W końcu dotarli na miejsce. Kiedy ściągali z niego sieć,
szarpnął się i spróbował wyskoczyć, ale naraz poczuł ostry ból. To Bill
zdzielił go w kark swoją strzelbą.
- Nie tak prędko! – powiedział, przytrzymując wilka i
nakładając mu linkę na szyję. Potem puścił go. Szary wilk poderwał się jeszcze
raz w nadziei, że ucieknie, ale nagle Bill zacisnął linkę i padł natychmiast,
dusząc się.
- Trzeba go nauczyć posłuszeństwa – rzekł mężczyzna do
towarzyszy i poluźnił linę. Wilk poderwał się, łapiąc oddech. Leżał teraz,
ciężko dysząc, a przed oczami miał ciemne plamy.
Mimo, że bardzo chciał, nie próbował wyrwać się znowu. Już
wiedział, co go czeka, wiedział, że to ryzykowne. Był mądry i dlatego przestał.
- Nie traćmy czasu, usypiajmy i do klatki – powiedział Dick,
wyjmując strzykawkę z długą igłą. Szary wilk nawet nie zdążył obejrzeć się za
ukłuciem w bok, kiedy świat w jego oczach nagle zawirował.
Naraz stracił przytomność. Mężczyźni wrzucili go do
ciasnej klatki.
Piękne opowiadanie. Z chęcią poznam dalsze przygody szarego wilka :)
OdpowiedzUsuń