Przemierzam krótko ścięty trawnik posypany kuleczkami styropianu i dochodzę do niedużej połaci glinoziemiopiasku.
Pierwsza myśl: Wchodzę tam.
Na szczęście miałam na sobie gumowce, bo mój pierwszy krok skończył się głębokim zapadnięciem się w błocie. Ale frajda!
Kolejne kroki wyglądały podobnie, usyfiłam skarpetki, spodnie, a buty wyglądały jak... A zresztą, oto zdjęcia:
Świetnie, Ola, mama będzie zadowolona.
Tak więc na moim podwórku są ruchome piaski... Eee, ruchome błoto. Zapadłam się po kostki w bagnie i teraz muszę czyścić buty. Jej!
No więc tak to się prezentuje.
A na pocieszonko tęcza, która niedawno pojawiła się nad obejściem sąsiadów:
I skoro już piszę, to pewnie zauważyliście, że wrzuciłam kolejną część Krwi Wolności. Mam nadzieję, że Wam się podoba ;-)
Kolejne części będę wrzucała odtąd regularnie.
Pozdrawiam was serdecznie i trzymajcie się! - Ola czyszcząca w zamyśleniu swoje buty.
Tak sobie to czytam jeszcze raz i w głowie powstaje mi pytanie:
OdpowiedzUsuńCzy naprawdę nie mam nic lepszego do roboty, tylko brodzić w błocie i wrzucać ufajdane gumiaki na bloga? ...
Taak, chyba jednak nie mam nic lepszego do robienia. Oprócz pisania, rysowania i fotografowania, oczywiście ;-)
Mi tam się podoba ;) a jak chcesz dodawać jakieś dopiski w 2 osobie to fajnie wygląda to z nawiasami. (taaak, Shiro wie wszystko najlepiej)
OdpowiedzUsuń