Dick wprowadził Ortrosa na arenę.
Wilk zauważył, że ludzie byli niezwykle podnieceni i z zapałem
robili wciąż zakłady lub stale podbijali stawki.
Był
przygotowany, jak zawsze. Nie tracił czasu ani siły na bezskuteczne
atakowanie Dicka. Nawet nie warczał, nie jeżył sierści. Spokojnie
czekał, aby rzucić się na przeciwnika i wyładować na nim całą
wściekłość i nienawiść.
Do Dicka podszedł McCartney, ale
wilk nie zauważył go.
- Zobaczymy, jak się sprawi twój wilk -
powiedział z chytrym uśmiechem. - Żaden pies w historii nie
pokonał dwóch psów pod rząd.
- Po pierwsze to jest wilk,
staruszku - odparł nieuprzejmie Dick - A po drugie walczył już z
dwoma kundlami jednocześnie.
- Z dwoma słabymi kundlami -
podkreślił mężczyzna - A ja załatwiłem silnego husky i mastyfa.
Twój wilk nie ma szans.
Dick już otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale widownia nagle zamilkła, widząc wchodzącego na arenę Billa.
Dick już otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale widownia nagle zamilkła, widząc wchodzącego na arenę Billa.
- Dwadzieścia do jednego, że nie
wygra – rzucił jeszcze McCartney.
- Żarty sobie stroisz! Stawiam
czterdzieści do jednego, że wygra – oznajmił szybko Dick i
spojrzał w kierunku Billa.
- Drodzy panowie! Dziś mamy wyjątkową
walkę, taką, jakiej jeszcze nie było! Wilk Ortros, który nigdy
nie przegrał, zmierzy się z dwoma psami pod rząd!
Pośród zgromadzonych ludzi przeszedł
szmer zaskoczenia.
- Najpierw nieustraszony wilk spróbuje
pokonać Talona, rasowego husky sprowadzonego przez Henry 'ego
McCartneya. Jeżeli wygra, od razu na arenę zostanie wpuszczony
wścieklejszy od diabła bull mastyf o imieniu Cerber!
Wśród publiczności podniosły się
głosy zdziwienia i zachwytu.
- Wygrana zostanie uznana tylko wtedy,
kiedy polegnie najpierw Talon, a potem Cerber. Uwaga! Wszystkie
zakłady zostały zrobione!...
Ortros zobaczył, jak na arenę
wprowadzany jest potężny husky o czarno-białej sierści. Obnażył
kły i zawarczał groźnie. Talon był o wiele większy i bardziej
rozbudowany od smukłego wilka.
- Przygotować się! Trzy!... Dwa!...
Jeden!...
Wilk spiął wszystkie mięśnie,
gotowy do skoku. Poczuł, jak Dick chwyta za łańcuch przy jego
szyi, aby szybko móc go odpiąć.
- START!
Ortros błyskawicznie wyrwał się. W
ułamku sekundy odbił się od podłoża i spadł prosto na
zdezorientowanego Talona, wgryzając się w jego kark. Pies miał
jednak refleks – jednocześnie chwycił zębami bok wilka.
Dwa ciała sczepiły się w ucisku.
Ortros z całej siły darł boleśnie szyję husky, a ten próbował
zadać rany na boku wilka. Miał to zadanie utrudnione – nie umiał
w pełni poruszać się z bolącym karkiem, ale udało mu się
rozedrzeć skórę na łopatce Ortrosa.
Wilk odskoczył nagle, zaskoczony
bólem, lecz zaraz rzucił się na Talona, łapiąc go za szyję, tuż
przy tętnicy szyjnej. Znów poczuł okropny ból – husky bronił
się dzielnie, szarpiąc teraz jego kark.
Ortros nie puścił jednak psa.
Wiedział, że chwycił zbyt dobrze, aby rezygnować. Mimo
straszliwego bólu, który zadawał mu husky, trzymał w pysku skórę,
próbując przerwać miejsce, gdzie pulsowało życie.
Trwało to tak kilka dobrych minut –
wilk usiłował jak najszybciej zabić Talona, a pies w tym czasie
bronił się dzielnie, gryząc Ortrosa we wszystkich miejscach.
Wkrótce wilkowi udało się. Poczuł w
pysku ciepłą krew i spróbował powalić psa. Leżąc na plecach
trzymany przez Ortrosa, husky dogorywał. Niedługo potem jego ciało legło bez
ruchu.
Osłabiony wilk podszedł, chwiejąc
się, do ściany areny i zaczął lizać głębokie i bolesne rany,
jakie zadał mu pies. Miał okrwawiony kark, nogi, plecy, rozszarpane
ucho i takąż łopatkę, która piekła niemiłosiernie.
Usiłując ukoić ból, czekał, aż go
stąd zabiorą. Nie stało się tak jednak. Ludzie nadal krzyczeli,
Dick stał, jakby zapomniał o bożym świecie. Nic się nie działo,
tylko dwóch mężczyzn zabrało martwe ciało Talona.
Zdziwiony Ortros rozejrzał się. Jego
wzrok zatrzymał się na postawnym człowieku, który trzymał na
smyczy śliniącego się bull mastyfa o jasnobrązowym futrze i
wściekłych oczach. Zszokowany wilk nie wiedział, co teraz nastąpi.
Przecież zawsze po walce zabierano go do klatki, dlaczego stoi tutaj
ten pies...?
Zanim zdołał do wszystkiego dojść,
usłyszał głos Billa:
- A teraz, panowie, bull mastyf Cerber!
Najwścieklejszy pod słońcem, czy będzie godnym przeciwnikiem dla
wilka, który lada co pokonał Talona?...
Mężczyźni zaczęli krzyczeć
entuzjastycznie.
- Trzy!...
Wilk powstał i zjeżył sierść. Już
wiedział, co się stanie. Znał dobrze to odliczanie.
- Dwa...! Jeden...!
Obnażył kły. Poczuł pieczenie w
łopatce, ale wpatrywał się wciąż w Cerbera.
- START!
Już miał wyrwać się, skoczyć,
zaatakować – kiedy zatrzymał go straszliwy ból. Nagle, w pół
kroku, zatrzymał się i skulił.
Nim zdołał cokolwiek zrobić, z ogromnym impetem rzucił się na
niego Cerber, jednocześnie powalając wilka na plecy. Po raz pierwszy w historii ludzie
zobaczyli, jak Ortros pada...