Projekt O
Odwaga i
Przeznaczenie
Epizod 3: Podejrzenia
Rufus zachęcającym gestem zaprosił nieznajomego do spoczęcia
przy ognisku. Chłopak zdjął z pleców swój skórzany worek i położył go na
ugniecionej ziemi. Potem ściągnął swoją podróżną opończę, pod którą miał lekki
kaftan ze skóry łosia. Usiadł na wierzchnim okryciu i czekał. Rufus rozmościł
się obok niego, a ja oparłam się o pień pobliskiego drzewa. Sheri i Kora
zbliżyły się do nas i usiadły obok mnie.
Rufus uśmiechnął się do nieznajomego, a jego oczy błyskały z
ciekawości.
- Witaj, przybyszu – powiedziała nagle Sheri. Zdziwiłam się
bardzo, ponieważ nasza mała lisica bała się obcych i nie odzywała się do nich.
- Tak, witaj. Co cię tu sprowadza? Przyszedłeś z zachodu? –
zaczął Rufus. Denerwował mnie jego przyjazny ton głosu.
Przecież to nieznajomy
człowiek! Może przyszedł nas ograbić? Albo nas pozabijać? Tak, to może być
posłaniec Edwarda! Przecież gonił Korin!
- Nie, ze wschodu – odparł chłopak spokojnie – Wiem, że to
może głupie pytanie, ale… Czy jesteście grupą ludzi zaklętych przez Edwarda?
Słyszałem, że uciekliście do Podziemi.
Może nie jest posłańcem Edwarda, skoro tak otwarcie o to
pyta. Nie! On na pewno udaje!
- Uciekliśmy?! – ryknęłam i skoczyłam na młodego mężczyznę.
Już miałam wyjmować katanę…
- Spokojnie, kochanie – Rufus położył rękę na moim ramieniu –
Wiem, jakie są twoje podejrzenia. Na początku spróbujmy porozmawiać.
Usiadłam obok męża i prychnęłam.
- Nie uciekliśmy. Zostaliśmy tu wywiezieni – powiedziałam z
większym spokojem.
- Aa! Jeszcze się nie przedstawiliśmy! – przypomniał sobie
Rufus – Jestem Rufus z Gondoras, a to moja żona – tu wskazał na mnie – Yashiro,
przywódczyni naszej grupy.
- Luces – chłopak przedstawił się, podając dłoń Rufusowi.
Uścisnął ją mocno.
- A te dwie milczące, młode damy – kontynuował
przedstawianie niedźwiedź – To Sheri i Korin.
- Dla przyjaciół – Kora – wtrąciła nieśmiało Korin.
- Co sprowadza cię do Podziemi? – spytała Sheri.
- Ważne sprawy – odpowiedział.
- W to nie wątpimy – powiedziałam – Podziemia już nie są tak
bezpieczne, jak przed Wielką Wojną.
Denerwowała mnie jego pewność siebie, ta duma w jego słowach,
gestach. Nie lubię takich typów.
- Chciałbym wyjaśnić to nieporozumienie – przerwał mi
rozmyślanie Luces – Wiem, jak to wyglądało, ale ja nie miałem zamiaru atakować
Korin – tu chłopak zerknął szybko na nią – Przepraszam, że cię wystraszyłem.
- To co zamierzałeś zrobić? – fuknęłam.
- Nic konkretnego. Znaczy… Po prostu od dawna nie miałem
towarzystwa, od kilkunastu dni nie widziałem ludzkiej twarzy. Wtedy, jak ją zobaczyłem… To był impuls. Zacząłem biec – Luces wzruszył ramionami.
Gdyby nie
ten ruch, łaskawiej bym o nim myślała. Irytujące.
Kątem oka zauważyłam, że Kora lekko się zarumieniła. To
pewnie dlatego, że siedziała blisko ogniska.
- Akceptujemy to usprawiedliwienie – rzekł Rufus – Prawda? –
spytał się, patrząc na mnie.
- No nie wiem... – nie chciałam tak łatwo ustąpić.
Rufus przybrał tak błagalny wyraz twarzy, na jaki mógł się
zdobyć przy jego gabarytach.Wyglądał tak komicznie, że musiałam się uśmiechnąć.
- Niech będzie – zgodziłam się – Potraktujemy cię jak
przypadkowego podróżnika, a nie jak szpiega. Ale pamiętaj – mam na ciebie oko.
- Szpiega? Dlaczego miałbym być szpiegiem?
- Nie twoja sprawa.
- Nie możesz mi powiedzieć? To ja też nie jestem zobowiązany
do ujawnienia mojego celu podróży.
- Spryciarzu, jak ja ci zaraz…
- Spokojnie! – ktoś krzyknął. Powinien być to Rufus, ale…
- Kora? – popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. Znamy się i
podróżujemy razem od dwóch lat, a ja nigdy nie słyszałam, żeby uniosła głos.
- Spokojnie – powtórzyła ciszej – Ta rozmowa przybiera zły
obrót. Zróbmy to tak – my opowiemy Lucesowi naszą historię i cel podróży, a on
swoją historię i cel. Dopiero po tym będziemy wiedzieli, czy możemy sobie w
czymś pomóc. Po Podziemiach nikt nie wędruje. To dzikie i nieprzewidywalne
miejsce. To cud, że spotkaliśmy jakiegoś innego podróżnika.
- Cud? A może interwencja księcia Pecha? – zaszydziłam.
- Yashiro, przestań, proszę. Zgadzacie się?
- Dobrze – powiedział Luces.
- Ja też jestem za – wtrącił się mój mąż – Sheri? Shiro?
Dziewczyna skinęła głową. Teraz cała czwórka patrzyła się
na mnie wyczekująco.
- Zgadzam się.
<<*>>
Hejo! J
Przed napisaniem epizodu trzeciego przeczytałam epizod
drugi, aby przypomnieć sobie, gdzie zatrzymałam fabułę. No i… Znalazłam masę
błędów! Napisałam społeczeństwo zamiast człowieczeństwo, nie zamiast mnie… Może
się wydawać, że to nieistotne, ale akurat ten słowa wpływały na ogólne
zrozumienie fabuły. Jestem wściekła na siebie, bo zanim to udostępniłam,
jeszcze z trzy razy to sprawdzałam. Tak więc, przepraszam!
W tym epizodzie nie było części z legendą, pojawi się w
następnym (pracuje nad nią). Ale za to możemy zobaczyć właściwe wydarzenia oczkami
Shiro! Jeeej! J
Zastanawiam się, kogo
dać następnym razem – jestem rozdarta pomiędzy Rufusem a Lucesem. Chyba wybiorę
Lucesa, w końcu jest głównym bohaterem. A na każdą postać przyjdzie pora, by
opowiadać historię tak, jak ona to widzi. Dosłownie i w przenośni.
Mam nadzieję, że spodobał Wam się ten rozdział, do
zobaczenia w kolejnych!
Niech wiatr będzie z Wami!
- Kasia
Kasia... Super oddałaś mój charakter sprytna bestio. Co nie zmienia faktu, że się terminów nie trzymasz...
OdpowiedzUsuńWiem, przepraszam, nie potrafię się wyrobić :( A co do Twojego charakteru - w Projekcie O troszkę go wyostrzyłam, mam nadzieję, że się nie obrazisz. Aczkolwiek Shiro będzie jak najbardziej pozytywną postacią, Luces... Niekoniecznie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci to wychodzi, Kasiu! Bardzo podobają mi się Twoje dialogi i to, jak przedstawiłaś charaktery bohaterów ;-) Już nie mogę się doczekać kolejnych części!
OdpowiedzUsuń