środa, 20 stycznia 2016

Odwaga i Przeznaczenie. Epizod 3: Podejrzenia

Projekt O
Odwaga i Przeznaczenie


Epizod 3: Podejrzenia




Rufus zachęcającym gestem zaprosił nieznajomego do spoczęcia przy ognisku. Chłopak zdjął z pleców swój skórzany worek i położył go na ugniecionej ziemi. Potem ściągnął swoją podróżną opończę, pod którą miał lekki kaftan ze skóry łosia. Usiadł na wierzchnim okryciu i czekał. Rufus rozmościł się obok niego, a ja oparłam się o pień pobliskiego drzewa. Sheri i Kora zbliżyły się do nas i usiadły obok mnie.

Rufus uśmiechnął się do nieznajomego, a jego oczy błyskały z ciekawości.

- Witaj, przybyszu – powiedziała nagle Sheri. Zdziwiłam się bardzo, ponieważ nasza mała lisica bała się obcych i nie odzywała się do nich.

- Tak, witaj. Co cię tu sprowadza? Przyszedłeś z zachodu? – zaczął Rufus. Denerwował mnie jego przyjazny ton głosu.
Przecież to nieznajomy człowiek! Może przyszedł nas ograbić? Albo nas pozabijać? Tak, to może być posłaniec Edwarda! Przecież gonił Korin!

- Nie, ze wschodu – odparł chłopak spokojnie – Wiem, że to może głupie pytanie, ale… Czy jesteście grupą ludzi zaklętych przez Edwarda? Słyszałem, że uciekliście do Podziemi.

Może nie jest posłańcem Edwarda, skoro tak otwarcie o to pyta. Nie! On na pewno udaje!

- Uciekliśmy?! – ryknęłam i skoczyłam na młodego mężczyznę. Już miałam wyjmować katanę…

- Spokojnie, kochanie – Rufus położył rękę na moim ramieniu – Wiem, jakie są twoje podejrzenia. Na początku spróbujmy porozmawiać.

Usiadłam obok męża i prychnęłam.

- Nie uciekliśmy. Zostaliśmy tu wywiezieni – powiedziałam z większym spokojem.

- Aa! Jeszcze się nie przedstawiliśmy! – przypomniał sobie Rufus – Jestem Rufus z Gondoras, a to moja żona – tu wskazał na mnie – Yashiro, przywódczyni naszej grupy.

- Luces – chłopak przedstawił się, podając dłoń Rufusowi. Uścisnął ją mocno.

- A te dwie milczące, młode damy – kontynuował przedstawianie niedźwiedź – To Sheri i Korin.

- Dla przyjaciół – Kora – wtrąciła nieśmiało Korin.

- Co sprowadza cię do Podziemi? – spytała Sheri.

- Ważne sprawy – odpowiedział.

- W to nie wątpimy – powiedziałam – Podziemia już nie są tak bezpieczne, jak przed Wielką Wojną.

Denerwowała mnie jego pewność siebie, ta duma w jego słowach, gestach. Nie lubię takich typów.

- Chciałbym wyjaśnić to nieporozumienie – przerwał mi rozmyślanie Luces – Wiem, jak to wyglądało, ale ja nie miałem zamiaru atakować Korin – tu chłopak zerknął szybko na nią – Przepraszam, że cię wystraszyłem.

- To co zamierzałeś zrobić? – fuknęłam.

- Nic konkretnego. Znaczy… Po prostu od dawna nie miałem towarzystwa, od kilkunastu dni nie widziałem ludzkiej twarzy. Wtedy, jak ją zobaczyłem… To był impuls. Zacząłem biec – Luces wzruszył ramionami. 
Gdyby nie ten ruch, łaskawiej bym o nim myślała. Irytujące.

Kątem oka zauważyłam, że Kora lekko się zarumieniła. To pewnie dlatego, że siedziała blisko ogniska.

- Akceptujemy to usprawiedliwienie – rzekł Rufus – Prawda? – spytał się, patrząc na mnie.

- No nie wiem... – nie chciałam tak łatwo ustąpić.

Rufus przybrał tak błagalny wyraz twarzy, na jaki mógł się zdobyć przy jego gabarytach.Wyglądał tak komicznie, że musiałam się uśmiechnąć.

- Niech będzie – zgodziłam się – Potraktujemy cię jak przypadkowego podróżnika, a nie jak szpiega. Ale pamiętaj – mam na ciebie oko.

- Szpiega? Dlaczego miałbym być szpiegiem?

- Nie twoja sprawa.

- Nie możesz mi powiedzieć? To ja też nie jestem zobowiązany do ujawnienia mojego celu podróży.

- Spryciarzu, jak ja ci zaraz…

- Spokojnie! – ktoś krzyknął. Powinien być to Rufus, ale…

- Kora? – popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. Znamy się i podróżujemy razem od dwóch lat, a ja nigdy nie słyszałam, żeby uniosła głos.

- Spokojnie – powtórzyła ciszej – Ta rozmowa przybiera zły obrót. Zróbmy to tak – my opowiemy Lucesowi naszą historię i cel podróży, a on swoją historię i cel. Dopiero po tym będziemy wiedzieli, czy możemy sobie w czymś pomóc. Po Podziemiach nikt nie wędruje. To dzikie i nieprzewidywalne miejsce. To cud, że spotkaliśmy jakiegoś innego podróżnika.

- Cud? A może interwencja księcia Pecha? – zaszydziłam.

- Yashiro, przestań, proszę. Zgadzacie się?

- Dobrze – powiedział Luces.

- Ja też jestem za – wtrącił się mój mąż – Sheri? Shiro?

Dziewczyna skinęła głową. Teraz cała czwórka patrzyła się na mnie wyczekująco.

- Zgadzam się.

<<*>>

Hejo! J

Przed napisaniem epizodu trzeciego przeczytałam epizod drugi, aby przypomnieć sobie, gdzie zatrzymałam fabułę. No i… Znalazłam masę błędów! Napisałam społeczeństwo zamiast człowieczeństwo, nie zamiast mnie… Może się wydawać, że to nieistotne, ale akurat ten słowa wpływały na ogólne zrozumienie fabuły. Jestem wściekła na siebie, bo zanim to udostępniłam, jeszcze z trzy razy to sprawdzałam. Tak więc, przepraszam!

W tym epizodzie nie było części z legendą, pojawi się w następnym (pracuje nad nią). Ale za to możemy zobaczyć właściwe wydarzenia oczkami Shiro! Jeeej! J

Zastanawiam się, kogo dać następnym razem – jestem rozdarta pomiędzy Rufusem a Lucesem. Chyba wybiorę Lucesa, w końcu jest głównym bohaterem. A na każdą postać przyjdzie pora, by opowiadać historię tak, jak ona to widzi. Dosłownie i w przenośni. 

Mam nadzieję, że spodobał Wam się ten rozdział, do zobaczenia w kolejnych!

Niech wiatr będzie z Wami!
- Kasia


3 komentarze:

  1. Kasia... Super oddałaś mój charakter sprytna bestio. Co nie zmienia faktu, że się terminów nie trzymasz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, przepraszam, nie potrafię się wyrobić :( A co do Twojego charakteru - w Projekcie O troszkę go wyostrzyłam, mam nadzieję, że się nie obrazisz. Aczkolwiek Shiro będzie jak najbardziej pozytywną postacią, Luces... Niekoniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie Ci to wychodzi, Kasiu! Bardzo podobają mi się Twoje dialogi i to, jak przedstawiłaś charaktery bohaterów ;-) Już nie mogę się doczekać kolejnych części!

    OdpowiedzUsuń