poniedziałek, 18 kwietnia 2016

W chwilach wolnych 1, czyli brak postępów

Hejo hej!

Z tej strony Kasia. Zapraszam Was do chwil wolnych, czyli serii luźnych postów, w których piszę na różnorakie tematy :)

Tak w ogóle, zauważyliście, że ostatnio jakoś tu pusto? W senesie, a naszym blogu. Yashiro co jakiś czas coś wrzuci, a ja, Arthemis i Moonie ostatnio śpimy. A jak postów nie ma, to i nie ma czytelników. Nie mogę się temu nadziwić, wiedząc, że na przykład w grudniu udostępniono 93 posty, a w lutym tylko 8. Nie wiem, co się z nami stało (choć w sumie ja jestem ostatnią osobą, która ma prawo się o tym wypowiadać - moje udostępnienia można policzyć na palcach dwóch rąk).

Postaram się temu jakoś zaradzić. A że akurat mam prawdziwą chwilę wolną, to troszku popiszę :)

Każda umiejętność, której uczymy się i rozwijamy, wymaga czasu i wysiłku, tak zwanej krwi, potu i łez. Nie na wszystko jest to równomiernie rozłożone - czasami pewne czynności wykonujemy z wrodzoną łatwością, wtedy możemy powiedzieć, że mamy talent, czyli jakiś naturalny dyg, to "coś", dzięki czemu szybciej się rozwijamy.

Załóżmy, że Pani X ma talent do rzeźbienia i kocha to robić. Kawałki drewna zamieniają się przez nią w cuda, a każda rzeźba, którą robi, jest coraz to lepsza. Pani X widzi swój postęp, który dodaje jej siły do pracy, który napełnia ją dobrą energią.

Za to Pan Y kocha rzeźbić jeszcze bardziej od Pani X, ale nie ma do tego dygu. Jego rzeźby nie przypominają niczego konkretnego, są po prostu brzydkie. Najgorsze jest to, że mężczyzna wkłada w to mnóstwo pracy. Pan Y ma pełne prawo popadać w depresję, patrząc na dzieła Pani X. Ale nie robi tego. Dlaczego? Jak Pani X, Pan Y również widzi swój postęp. Porównując rzeźbę z przed roku ze swoją najnowszą, może zauważyć ogromną różnicę. Możliwe, że Pan Y nigdy nie doścignie Pani X, ale dzięki swojej ciężkiej pracy może robić piękne rzeczy. I czerpać z tego satysfakcję.

Nawet nie wiecie, jak zazdroszczę Panu Y. Właśnie to jest mój problem - brak postępów. (Tu konkretnie mam na myśli dziedziny plastyczne, ale jest to uniwersalna wypowiedź.) Już nie zwracajmy uwagi na obecność czy nieobecność talentu. Zauważyłam to jakiś czas temu, gdzieś w marcu. Teraz, przeglądając moje prace, mam ochotę się załamać. Ja chyba cofam się w rozwoju.

Oto przykłady:

Na konkurs "Kocham Polskę"
10.04.2016r.
Anioły i demony
16.04.2015r.


Te dwa rysunki są wykonane tą samą techniką (pastele olejne) i na takim samym formacie (A3).
Różnią się tematem i... Datą ukończenia. Dzieli je około rok.

Moim zdaniem (oczywiście przymrużając oko na masakrę na twarzy tej biednej anielicy) praca po lewej stronie jest o wiele lepsza od tej po prawej. Boże, ja naprawdę cofam się w rozwoju! Trzymajta mnie! :)

Mimo tego wszystkiego, postanowiłam się nie poddawać. Będę pracować, pracować na ten postęp.

Wszystkim, co przeżywają kryzys w rozwoju osobistym, czyli między innymi mnie, została tylko jedna nadzieja - praca.

Czy taki leń jak ja da sobie radę? Tego nie wie nikt :)

Dzięki za wszystko i do zobaczenia!

Niech wiatr będzie z Wami!
- Kasia

2 komentarze:

  1. Kasiu twoja mądrość mnie zadziwia. Ostatnio stwierdziłam, że:
    1. Shoty które piszę są krótsze niż te z początku.

    2. Rzadziej piszę.

    3. Mam lenia.

    I tak jest ze wszystkim. ;_; pomijając język niemiecki,ale (czego zostałam uświadomiona przez moją własną mamę (dzięki Mamo, że powiedziałaś mi dopiero teraz)). Jacyś moi pra pra pra i jeszcze trochę pochodzili sobie z Węgier, Niemiec oraz (nieistniejących już niestety) Prus. Jak ja się dowiedziałam to moją reakcję można by podciągnąć pod zawał. Zatrzymanie akcji serca i duża chęć omdlenia. A ja się dziwiłam, że lubię niemiecki. Jak to moja mama skomentowała:
    "mam to we krwi". Pewnie moi krewni przewracają się w grobie jak słyszą jak kaleczę ten język. Cóż dwa lata nauki to nie jest dużo.
    Tak więc:
    Gute Nacht
    Yashiro

    OdpowiedzUsuń