Hejo!
Tu Kasia. Jak się macie? :)
Po długiej przerwie wracam na bloga! Postaram się, aby
publikować przynajmniej jeden post tygodniowo. Marzenie ściętej głowy :D
Wiem, że zbliża się już koniec marca, a ja jeszcze nie
wstawiłam obrazka z lutego. I oto jestem! Lecimy z Dwunastoma wspomnieniami pełna
parą! Ciii, zapomnijmy o spóźnieniach…
Oto moja propozycja na luty. W tym miesiącu były ferie, a
ja, głupia i naiwna, myślałam, że będę taka pracowita i zrobię mnóstwo rzeczy –
tak jak pisałam w Informacjach. Miałam się uczyć (w szczególności na konkurs
biblijny), rysować, rozwijać się i pisać materiały na bloga… Jak zwykle wyszła
figa z makiem. Ze mnie jest prawdziwy leń patentowany. Zamiast czytać List do
Rzymian, czytałam kryminał, który pożyczyłam od mamy… Święty Pawle, wybacz mi…
Tak więc niech to zwierzę symbolizuje i podsumowuje ten
miesiąc. Uwielbiam koty, prawie tak samo jak psy, ale zawsze kojarzyły mi się z
kanapowymi leniuchami.
Rysiokot ma Cię na oku... |
O inspiracji już opowiedziałam, więc teraz o technicznych
stronach rysunku – przyznaję się bez bicia, że szkicu nie zrobiłam samodzielnie,
wzorowałam się na obrazku z DeviantArt’a. Oczywiście nie kropka w kropkę,
trochę rzeczy pozmieniałam, między innymi dodałam konar, na którym siedzi Pan
Rysiu. Wiem, że niektórzy mogą twierdzić, że tak się nie powinno robić, że
trzeba samemu tworzyć rysunek, a nie kraść komuś pomysły (do tych osób zalicza
się też moja mama). Muszę się z nimi zgodzić, ale uważam, że dopóki tylko uczę
się, jak rysować (lub jak rozwijać inne plastyczne umiejętności), to to nie
jest wielka zbrodnia.
Jak widać, obrazek jest utrzymany w ciepłych barwach,
wyraziście czerwony rysiokot zwraca na siebie uwagę, tło pozostawiłam blade,
nie wyróżniające się. Używałam moich kochanych farb akwarelowych, ale nie
tylko. Do upozorowania faktury na gałęzi wykorzystałam kredki, warstwa
jasnobrązowej farby posłużyła jako baza. Jest to jedyna część obrazka, z
którego jestem naprawdę dumna, bo nie sugerowałam się żadnym zdjęciem, a przy
tym wspaniale się bawiłam cieniując wszystko brązową kredka. Sam kot zyskał
również brązowy kontur dla bardziej komiksowego stylu. Czy ja piszę poprawnie
po polsku? Mam coraz większe wątpliwości. :P
Ogółem, praca średnio mi się podoba, nie jest to cudo, ale
zabawnie było ją robić. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć i że
podobają Wam się moje tak zwane wypociny.
Dziękuję za uwagę i trzymajcie się w zdrowiu!
Niech wiatr będzie z Wami!
- Kasia
Ach, właśnie, czy on naprawdę ma wąsy jak Stępień?!
OdpowiedzUsuń:D
Kasiu, koteł nie ma wąsów naszego kolegi z klasy. Prędzej kolega ma wąsy jak on
UsuńShiro, jak tylko cytowalam Zosie :D
Usuń