piątek, 25 marca 2016

12 wspomnień - LUTY

Hejo!

Tu Kasia. Jak się macie? :)

Po długiej przerwie wracam na bloga! Postaram się, aby publikować przynajmniej jeden post tygodniowo. Marzenie ściętej głowy :D

Wiem, że zbliża się już koniec marca, a ja jeszcze nie wstawiłam obrazka z lutego. I oto jestem! Lecimy z Dwunastoma wspomnieniami pełna parą! Ciii, zapomnijmy o spóźnieniach…

Oto moja propozycja na luty. W tym miesiącu były ferie, a ja, głupia i naiwna, myślałam, że będę taka pracowita i zrobię mnóstwo rzeczy – tak jak pisałam w Informacjach. Miałam się uczyć (w szczególności na konkurs biblijny), rysować, rozwijać się i pisać materiały na bloga… Jak zwykle wyszła figa z makiem. Ze mnie jest prawdziwy leń patentowany. Zamiast czytać List do Rzymian, czytałam kryminał, który pożyczyłam od mamy… Święty Pawle, wybacz mi…

Tak więc niech to zwierzę symbolizuje i podsumowuje ten miesiąc. Uwielbiam koty, prawie tak samo jak psy, ale zawsze kojarzyły mi się z kanapowymi leniuchami.





Rysiokot ma Cię na oku...




O inspiracji już opowiedziałam, więc teraz o technicznych stronach rysunku – przyznaję się bez bicia, że szkicu nie zrobiłam samodzielnie, wzorowałam się na obrazku z DeviantArt’a. Oczywiście nie kropka w kropkę, trochę rzeczy pozmieniałam, między innymi dodałam konar, na którym siedzi Pan Rysiu. Wiem, że niektórzy mogą twierdzić, że tak się nie powinno robić, że trzeba samemu tworzyć rysunek, a nie kraść komuś pomysły (do tych osób zalicza się też moja mama). Muszę się z nimi zgodzić, ale uważam, że dopóki tylko uczę się, jak rysować (lub jak rozwijać inne plastyczne umiejętności), to to nie jest wielka zbrodnia.

Jak widać, obrazek jest utrzymany w ciepłych barwach, wyraziście czerwony rysiokot zwraca na siebie uwagę, tło pozostawiłam blade, nie wyróżniające się. Używałam moich kochanych farb akwarelowych, ale nie tylko. Do upozorowania faktury na gałęzi wykorzystałam kredki, warstwa jasnobrązowej farby posłużyła jako baza. Jest to jedyna część obrazka, z którego jestem naprawdę dumna, bo nie sugerowałam się żadnym zdjęciem, a przy tym wspaniale się bawiłam cieniując wszystko brązową kredka. Sam kot zyskał również brązowy kontur dla bardziej komiksowego stylu. Czy ja piszę poprawnie po polsku? Mam coraz większe wątpliwości. :P

Ogółem, praca średnio mi się podoba, nie jest to cudo, ale zabawnie było ją robić. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć i że podobają Wam się moje tak zwane wypociny.

Dziękuję za uwagę i trzymajcie się w zdrowiu!

Niech wiatr będzie z Wami!


- Kasia

3 komentarze:

  1. Ach, właśnie, czy on naprawdę ma wąsy jak Stępień?!
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, koteł nie ma wąsów naszego kolegi z klasy. Prędzej kolega ma wąsy jak on

      Usuń
    2. Shiro, jak tylko cytowalam Zosie :D

      Usuń